
Nie wiem po kim to ma, ale mój najmłodszy syn okrutnie nie lubi przegrywać. Widać, jak gotują się w nim emocje, a cała złość bokiem uchodzi niczym para z garnka. Nie wiem, czy to kwestia ambicji, nauki panowania nad emocjami czy takiego etapu. Ale wiem z kolei, że przegrywać trzeba, i chyba warto się z tego cieszyć.